Pani Marianna zapytana o to, jaka jest historia jej imienia, odpowiada szczerze: To sprawka mojego taty!
– W domu zawsze wołano na mnie Maryla, w szkole byłam Marią, a o tym, że naprawdę jestem Marianną, dowiedziałam się dopiero w dniu osiemnastych urodzin, kiedy odbierałam dowód osobisty. Dawniej dzieci rodziły się w domu, a zgłoszeniem narodzin zajmowali się rodzice w urzędzie stanu cywilnego. W moim domu często okazywało się po latach, że imiona zgłoszone przez tatę różniły się od tych, które wcześniej ustalono. Było nas czworo i każdy z mojego rodzeństwa po jakimś czasie odkrywał, że... zgadzały się jedynie pierwsze litery imion, które miały być nam dane.
Jak wspomina pani Marianna swoje święta? Jak większość naszych seniorów: skromne, ale radosne.
– Każde święta były źródłem wielkiej radości, ale także wyzwaniem dla rodziców i dzieci. Przy skromnym budżecie i ograniczonej dostępności wielu produktów potrzeba było naprawdę sporej wyobraźni i ciężkiej pracy, by je zorganizować. Przy sprzątaniu wszystkie dzieci miały wyznaczone zadania. Nie było zmiłuj! Mycie okien, trzepanie chodników i dywanów, pieczenie ciast, mielenie maku...
– Podarunki były symboliczne, każdy dostał, chociaż mały drobiazg…. Aaaa jeszcze koniecznie musiał być Gwiazdor z brodą z waty, czasem w butach taty, ale wierzyliśmy święcie, że on ci święty był i na saniach przybył.
A teraz jak Pani spędza swoje święta?
– Różnie to bywało. Zdarzało się, że spędzałam święta samotnie. Bywało trudno, brakowało radości, ale dałam radę. Najważniejsze, że żyję i staram się cieszyć wszystkim, co spotyka mnie po drodze – mimo chorób i przeciwności losu. Jestem wdzięczna za to, co mam. Uwielbiam pozytywnych ludzi, rozmowy, śmiech i taniec. A poranny taniec w piżamie? To moja terapia i medytacja na dobry, szczęśliwy dzień!
****
– Dla starszych osób imię jest ważnym elementem tożsamości, stanowiącym o ich miejscu w historii, ciągłości rodziny i pamięci. – podkreśla Inga Nyc, psycholog, Oddział Kliniczny Chorób Wewnętrznych i Gerontokardiologii CMKP w Szpitalu im. prof. W. Orłowskiego, współpracująca ze Stowarzyszeniem mali bracia Ubogich. – To dlatego dla starszych, samotnych osób przeżywanie tradycyjnych chwil, takich jak Święta Bożego Narodzenia, może być niezwykle trudne. Brak jakiegoś ważnego elementu świąt — od tradycji rodzinnych związanych z przygotowaniami, potrawami i zapachami, po imię wpisane na kartce z życzeniami — może kierować uwagę seniora do konkretnych wspomnień, które mogą powodować znaczne obniżenie nastroju. Łamiąc się opłatkiem, zwracamy się do drugiej osoby w sposób charakterystyczny dla naszej relacji, nadając temu momentowi głębokie emocjonalne znaczenie. Niestety, wiele starszych osób jest tego pozbawionych. - dodaje.
W ramach akcji "Podaruj Wigilię" zorganizujemy uroczyste spotkania świąteczne, podczas których seniorki i seniorzy zasiądą przy wspólnym stole, podzielą się opłatkiem, zaśpiewają kolędy i spróbują tradycyjnych świątecznych potraw. Najważniejsze, co oferuje akcja, to obecność drugiego człowieka.